Tuesday, November 16, 2010

Cygan XXI wieku

"Jadą wozy kolorowe taborami
jadą wozy kolorowe wieczorami
może z liści spadających im powróży
wiatr cygański wierny kompan ich podróży
zanim ślady wasze mgła mi pozasnuwa
odpowiedzcie mi Cyganie jak tam u was jest"...  
                                                                                 M. Rodowicz


Nastały dziwne czasy...określam je "cygaństwem" XXI wieku... 
Żyjąc za żelazną kurtyną nie śniło nam się, że można inaczej... że można zwiedzać świat... nasza egzystencja ograniczała się do dobrze zdefiniowanej codziennej rzeczywistości...
Mój Tata zacytował mi kiedyś starożytną chińską klątwę "Obyś żył w ciekawych czasach"... Nie ulega wątpliwości, iż naszym rodzicom, przyszło w nich żyć... czy nam również?

Teraz jest inaczej... lecz równie "ciekawie"..wszystko niby bardziej dostępne...w zasadzie na wyciągnięcie ręki, a może raczej karty kredytowej... Świat stał się globalną wioską...a my żyjemy w nim jak w matni pomiędzy rzeczywistością realną a wirtualną...
Czasem zdaję sobie sprawę z tego, że powoli wszystko to zaczyna mnie przytłaczać... Od paru lat stałam się "nowoczesnym cyganem" osobą, zawieszoną we własnym świecie, rozdartą miedzy jedną rzeczywistością  a drugą...ciągle żyjącą na walizkach... ciągle w podróży... takie życie wybrałam...i muszę czerpać niego to co najlepsze...
Ktoś może pomyśleć, że złapałam Pana Boga za nogi... jednak czy tak jest? Na pewno nie jest tak pięknie jak by to mogło się wydawać... każdy z nas musi płacić cenę za swoje szczęście. Moja cena z pewnością nie jest mała... Mój świat to lotniska, nowe miejsca, nowi ludzie, języki.... niby wszystko pięknie...cudownie, ale czasem ciężko jest odnaleźć w tym wszystkim własne ja. Ciężko jest powiedzieć "to jest moje miejsce... "to jest mój dom"... Przez ostatnie dwa lata zmieniłam więcej miejsc zamieszkania, niż przez całe swoje dotychczasowe życie...tak więc walizka stała się moją dobrą koleżanką, a może nawet można już mówić o przyjaźni między nami... 
Ciężko mi zostawiać wszystkich  i wszystko za sobą i iść na przód... żal ściska mnie to tu, to tam...
Znajomi mówią mi zawsze, że cieszą się widząc uśmiech na mojej twarzy... wiedzą, że dobrze mi się układa, że jestem szczęśliwa... to prawda... zgrzeszyłabym mówiąc,że nie jestem... Jednak to wszystko ma też drugie dno. Walka o własne szczęście to codzienna harówka...czasem jednak, lepiej jest zrobić dwa kroki do tyłu, by potem móc powoli ruszyć z podniesioną głową na przód...

No comments:

Post a Comment